Delizia

Warszawa, ul. Hoża 58/60, rachunek 2 osoby = 310 zł (w tym butelka wina)

Kochamy Włochy i ich kuchnię. Jesteśmy tam co najmniej kilka razy w roku i od rana do wieczora jadamy na mieście. Oczywiście u nas w kraju co druga restauracja serwuje dania tamtejszej kuchni, ale nawet tak proste rzeczy jako espresso, czy spaghetti al pomodoro po prostu tu nie wychodzą.

Wyjątkiem jednak jest restauracja Delizia, przy ulicy Hożej. Mijaliśmy ją często, ale jakoś jej wygląd nie zachęcał nas do odwiedzin. Poza tym zawsze w niedzielę, kiedy najczęściej spacerujemy w okolicy, to miejsce jest zamknięte. Na wizytę w Delizii namówili nas znajomi w najprostszy sposób, po prostu organizując tam kolację. Od tamtej pory jesteśmy regularnymi gośćmi tego miejsca, a jedną z takich wizyt opisujemy poniżej.

Nawiązując ponownie do wnętrza to po prostu jest przaśne:


Sam jeden z właścicieli, zresztą Włoch (podobnie jak szef kuchni), śmiał się, że wystrój rodem z Leroy Merlin, ale tak już to kupił i, póki co, ciągle nie ma motywacji do zmiany. Wystrój nadrabia za to kuchnią.



No właśnie. Jedno z pierwszych dań było bardzo skromne, bo minestorne (16 zł):


Prosta włoska zupa warzywna na bazie marchwi, fasolki, groszku i cukinii. Jest to bardzo lekka, nietłusta zupa, która powinna być aromatyczna i pachnieć świeżymi warzywami. Tu taka była. Co prawda raczej trudno zepsuć tę prostą strawę więc nie zachwycajmy się kunsztem w jej przypadku.

Znacznie ciekawszą pozycją do rozważań były surowe langustynki (ech, 90 zł):


Smutne ich spojrzenia, biegnące znad talerza na którym spoczywają, rekompensuje wspaniały, lekki i świeży smak galaretowatego mięsa wsysanego z ich ogona. Jest to cudo. Co do zasady powinno się wyssać także mięso z ich główek, które jest bardziej aromatyczne, ale na taką odwagę pozwoliliśmy sobie ostatnim razem dopiero po kilku butelkach wina. Tym razem na to się nie zdecydowaliśmy.

Pierwsza potrawa główna była bardziej przyziemna. Wybraliśmy domowy makaron z ragu z włoskiej kiełbasy z Veneto (30 zł):


Zwykła rzecz; kiełbasa z makaronem. Nie będziemy rozwodzić się nad smakiem, było to dobre. Na szczególną uwagę zwraca jednak sposób ugotowania makaronu, czyli idealnie al dente.

Dla kontrastu druga pasta została podana ze znacznie szlachetniejszym dodatkiem: - homarem (110 zł):


Akurat to danie było po langustynkach i był to idealny wybór dla przedłużenia ich wspaniałego smaku. Połówka małego homara spoczywała na rurkach makaronu o idealnej twardości. Doskonały smak mięsa homara wzbogacony został dodatkowo aromatem czosnku, ale o bardzo subtelnej intensywności. Pyszna rzecz.

Delizia to restauracja, w której chyba zawsze spotkamy gości rodem z Włoch, a na pewno trudności z rezerwacją miejsca. Co tylko dobrze świadczy o tym lokalu. Poza tym kuchnia jest oczywiście wspaniała. Ceny, cóż, jeżeli wchodzimy w langustyny i homary to nie może być tanio - i tym razem nie było. Zdarza nam się jadać tu także wybitne gnocchi, ech, ale nie, dalej kosztują 37 zł, czyli dosyć sporo. Dobrze, tanio tu nie jest, ale jest to najlepsza włoska knajpa w Warszawie. I tyle.

Link do www: Restauracja Delizia

1 komentarz:

  1. w Delizii najbardziej smakowaly mi gnocchi nadziewane serem kozim z truflami. w zyciu nie jadlam nic lepszego. zresztą i do Delizi i do L'olivo mam już słabość - genialne jedzenie - przesmaczne! gorąco polecam :) B.

    OdpowiedzUsuń