Mandala

Warszawa. Rachunek 2 osoby = 118 zł.


Echhh, niestety znowu przepadły 2 relacje z powodu kiepskiego aparatu :( Dla wygody zaczęliśmy brać kompakta, no i niestety to był błąd. Straciliśmy relację z Mielżyńskiego w Poznaniu (sorry Ewa) oraz kolejną z Jung&Lecker. Ten shit to Samsung D70, a przykład jak wyszły zdjęcia możecie zobaczyć na naszym fanpage na facebook. Jedyne jakie nadają się do publikacji to te z Mandali, jako że były robione na zewnątrz. Wewnątrz pomieszczenia już nie ogarnął :(Szkoda. Obiecujemy, że już teraz zawsze będzie z nami lustrzanka.


Czyli Mandala przy Emilii Plater 9/11. Jest schowana w głębi bramy, także łatwo ją przegapić. Przede wszystkim jest to klub muzyczny i z praktyki możemy powiedzieć, będąc poprawnym politycznie, że lubiany przez afroamerykanów :) To, że oprócz nocnych imprez oferują także kuchnię dowiedzieliśmy się od naszej przyjaciółki Kai.

Jako, że mieści się tam wspomniany klub, wada jest oczywista - wewnątrz śmierdzi i trzeba być twardzielem, żeby zjeść pod dachem. Jakość toalet też jest na poziomie Luzzter - kto był ten wie, że nie jest to komplement ;) Na szczęście na zewnątrz są estetyczne stoliki z parasolami i jest naprawdę dosyć miło.

Mandala oferuje kuchnię tajlandzką, indyjską, nepalską. Od aktualnie opisywanej wizyty do dziś słyszeliśmy o niej kilka naprawdę dobrych opinii. My zamówiliśmy:

zupę tajską z kurczakiem (12 zł):