U kucharzy

Warszawa, sobota 4 grudnia 2010 (rachunek 6 osób - 1 600 zł).

Jak już widać w tytule posta, tym razem wybraliśmy się na kolację większą grupą. Odwiedziliśmy lubianą przez nas restaurację "U kucharzy", mieszącą się w dawnej kuchni i zapleczach hotelu Europejskiego (surowe ściany, surowa podłoga, urządzenia i wentylacje starej kuchni stanowią serce restauracji).


Jeffs

Warszawa, 2 grudnia 2010 (rachunek 2 osoby - 160 zł).

No cóż... Przycisnęło nas.... Po zakupach w Złotych Parapetach mieliśmy ochotę na prostego hamburgera. Postanowiliśmy jechać, pierwszy raz, do Jeffs;'a. Zakupy do bagażnika, my do środka, wyjeżdżamy z garażu, spoglądamy na prawo, shit! przecież tu jest Hard Rock Cafe! Ech, za późno, jedziemy dalej do Jeffs'a. Dojechaliśmy, parkujemy. Odśnieżona tylko część główna parkingu więc mordowałem się na tej bocznej. Udało się. Wchodzimy.

Zajmują się nami nad wyraz dobrze. Szatnia, stolik, menu, naprawdę fajnie. Co prawda w lewym uchu huczy live rock band, co innego jakby to był jazz, ale na szczęście prowadzą nas do stolika odległego od sceny. Tak, od sceny odległego, ale w pobliżu ok. 20 niewyżytych samców, którzy podrywają skąpo, bardzo skąpo, ubrane kelnerki. Mamy dosyć :( Na szczęście udaje nam się zmienić stolik. Tak, tu możemy zajadać się nieskrępowanie hamburgerami!! :)

Co jednak proponuje Pani?  OSTRYGI??? ŚWIEŻE OSTRYGI? Uwielbiamy je, ale w tym miejscu podchodzimy do nich z "pewną dozą nieufności". Łakomstwo zwyciężyło, i co? Delicious!!!!:



Milano


Poznań, 28 listopada 2010 (rachunek 2 osoby - 130 zł)
W ten sposób trafiliśmy do Milano. Restauracji, o której Karinka mówiła wiele dobrych rzeczy, potwierdził je również kierowca taksówki, który nas tam dowiózł (po nieszczęśliwej wizycie w Hugo). Pierwsze wrażenie bardzo pozytywne (przemilczę wygląd zewnętrzny, skupiamy się na wnętrzach).



Hugo

Poznań, 28 listopada 2010

Nocując w hotelu City Park w Poznaniu wybraliśmy się na kolację do restauracji Hugo, która znajduje się na terenie kompleksu hotelowego. Niestety wtedy jeszcze nie planowaliśmy pisania bloga więc nie robiliśmy zdjęć. Ale może to i dobrze:)

Wystrój restauracji jest na siłę minimalistyczny, czyli mało przyjazny dla gości i nie posiadający ani jednego elementu sprawiającego, że w lokalu może być przyjemnie. Mieliśmy jednak nadzieję, że ten minimalistyczny wystrój będzie w opozycji dla bardzo wyrafinowanej kuchni. Nie dane nam było jednak tego sprawdzić. Co prawda menu było dosyć wyszukane, jakby przeniesione z francuskiej riviery, również ze względu na ceny :)

Na pierwszy rzut zamówiliśmy dzbanek herbaty oraz sok ze świeżych pomarańczy. Karinka zażyczyła sobie menu dnia, składające się z możliwości degustacji kilku potraw na stałe umieszczonych w karcie, ja polędwicę wołową z Mazur (brzmi swojsko, ale trochę nie pasuje do restauracji z kuchnią hiszpańską, za jaką uważa się Hugo, jak się później okazało). Co się dzieje dalej? Wjeżdża herbata, czyli czajniczek, rozmiarowo mniejszy od filiżanki, dodatkowo jedynie do połowy wypełniony wodą, który z tych powodów zawierał w sobie samą esencję napoju. Poprosiliśmy zatem o dolewkę wrzątku. I czekamy. Czekamy też na wcześniej zamówiony świeży sok. I czekamy. Czekamy. Wróciłem z toalety i dalej czekamy. Po 20 minutach, głodni jeszcze bardziej, postanowiliśmy zmienić lokal.

Link do www restauracji: http://www.hugorestaurant.pl/kontakt.html#/restauracja

Pierwsze relacje!

Już wkrótce pierwsze relacje z restauracji Milano w Poznaniu oraz Jeff's w Warszawie :)
Zapraszamy!
I jeszcze feria smaków z restauracji "U kucharzy" Gesslera!