Warszawa, ul. Wilcza 46
Rachunek 3 osoby = 512 zł.
Nolita, to nowa, otwarta w listopadzie 2012, restauracja przy ulicy Wilczej 46. Szefem kuchni i właścicielem jest tu Jacek Grochowina, bywalcom znany z restauracji Amber Room. Pan Jacek stworzył na Wilczej ciekawe miejsce, które już na pierwszy rzut oka wyróżnia się design'em, w sensie pozytywnym oczywiście. Prosty, minimalistyczny wystrój o czystej formie sprawia, że restauracja nie przytłacza gości, jednocześnie czuć nobliwość tego miejsca. Pracę kuchni można obserwować przez ogromne okno umieszczone w centralnym miejscu restauracji. Z powodu dużej liczby gości nie mieliśmy możliwości udokumentowania wnętrza na zdjęciach.
Przejrzysta karta kusi różnorodnością przystawek i dań głównych, zarówno mięsnych, jak i rybnych. Po zajęciu miejsc na stół trafiło czekadełko, gdzie masło zostało pięknie podane na kamieniu soli:
Tym razem zdecydowaliśmy się dokonać przeglądu bogatego wyboru przystawek i na dobry początek zażyczyliśmy sobie ostrygi (33 zł za 3 sztuki):
Ostryg fine de claire nie ma co zachwalać. W tym wypadku warto wspomnieć o wyśmienitym dressingu autorstwa szefa kuchni, który idealnie komponował się z ich smakiem.
W oczekiwaniu na kolejną przystawkę otrzymaliśmy od restauracji, oryginalnie podaną, sałatkę z ośmiornicy:
Delikatne mięso ugotowanej ośmiornicy, podane w cienkich płatkach, skropione oliwą i cytryną było miłym i smacznym gestem od szefa kuchni.
Dania następne to baby kalmary (37 zł):
małże św. Jakuba (55 zł):
karczochy w emulsji szafranowej (39zł):
tatar z polędwicy wołowej (47 zł)
carpaccio z sarny (45 zł):
i foie gras w porto (59 zł):
Wszystkie potrawy były najwyższej jakości i bardzo świeże, dlatego aby cieszyć się ich smakiem wystarczyła kompozycja dobrze dobranych i dość prostych składników.
Kalmary zostały podane z kawiorem z bakłażana, marynowanymi pomidorami oraz czipsem z czarnego ryżu. Słodkie mięso małży zestawione zostały z musem z selera oraz bardzo wyrazistą sepią. Karczochy miały zbyt delikatny, prawie niewyczuwalny smak, jakby były zbyt wygotowane. Zachwycał za to tatar z pierzynką ze śmietany oraz kawiorem, a także carpaccio z sarny, którego wyrafinowany smak podkreślały puree z kasztana i śnieg z pietruszki. Przed foie gras można było uklęknąć. Marynowane w porto cechowało się bardzo gładkim, lekkim smakiem, bez posmaku charakterystycznej goryczki i podkreślone z sorbetem z aronii.
Po tej wspaniałej uczcie zdecydowaliśmy się na kilka pozycji z karty deserów, która również zachęcała do spróbowania wszystkiego. Wybraliśmy bounty (29 zł):
banofee (29 zł):
oraz selekcję sorbetów (25 zł):
Lekki bounty to piana kokosowa, z czekoladą i kawałkami skórki marakui, umieszczona w skorupie orzecha. Banofee, czyli karmelizowany banan z parfait i kawałkami owoców, był chyba najlepszym deserem, jeżeli w ogóle mogą one ze sobą konkurować. Wyselekcjonowane smaki sorbetów to krwista czerwona pomarańcza, kokos i cytryny.
Na koniec czekały nas kolejne prezenty w postaci musu z czekolady, z czarną czekoladą:
i na drogę do domu muffiny i kulki czekoladowe:
Nolita jest miejscem, które zapewnia niezapomniane wrażenia. Jej bardzo estetyczne, stonowane wnętrze przyprawia o dobre samopoczucie już od pierwszych chwil. Łącząc to z wybitną kuchnią, jakością i finezją podania potraw Jacek Grochowina stworzył niezwykłe miejsce, którego nie ma ochoty się opuszczać, i do którego zawsze chce się wracać. Niewątpliwie Nolita dołączyła do bardzo wąskiego grona najlepszych miejsc w stolicy naszego kraju, które są wyznacznikiem standardu dla pozostałych, i które trafią w nawet najbardziej wyszukane gusta każdego wielbiciela dobrych smaków. Gratulujemy i cieszymy się z takiego sąsiedztwa.
Link do www: Nolita Jacek Grochowina
Bardzo fajny blog. Pozdrawiam :)))
OdpowiedzUsuńUkłony :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny blog. Jedyny minus jest taki, że prawie każdy rachunek jest w okolicach połowy pensji przeciętnego polaka... Jestem pewna, że w Warszawie jest wiele innych ( nie mówię, że gorszych) restauracji, w których ceny są bardziej ludzkie.
OdpowiedzUsuńBardzo dobra reklama ..
OdpowiedzUsuńPozostaje tylko zapytać kto idzie do lokalu i zamawia połowę karty..
Drodzy, faktycznie dobre jedzenie w wawie kosztuje. Ale nie jest tak, że każdy wpis oscyluje wokół połowy średniej krajowej. Są opisane miejsca, gdzie dwie osoby zjadły za ok. 100 zł i to jest spoko cena, jak na wyjście na kolacje. A poza tym też jadamy w barze mlecznym Bambino, gdzie obiad z dwóch dań kosztuje 17 zł:)
OdpowiedzUsuńReklamy nikomu nie robimy, tam gdzie byliśmy zaproszeni przez właściciela to piszemy jasno i na pewno nie ma to wpływu na obiektywność relacji. Zawsze opisujemy swoje faktyczne odczucia.
http://www.stoptac.org/index.php?page=to-produce-the-delicacy-doie-gras-ducks-and-geese-have-metal-rods-jammed-down-their-throats-and-are-force-fed
OdpowiedzUsuń