Amber Room

Warszawa, Aleje Ujazdowskie 13.

Amber Room to restauracja umieszczona w Pałacu Sobańskich, który to mieści się pod prestiżowym adresem Aleje Ujazdowskie 13. W budynku tym siedzibę ma również Klub Polskiej Rady Biznesu. Wnętrze restauracji urządzone jest w stylu klasycznym, bardzo dostojnie, ale też ciepłe i przyjazne. My postanowiliśmy skorzystać z pięknej pogody i kolację spożyć na tarasie, z widokiem na piękny ogród.




Zostało zaproponowane nam menu degustacyjne, w skład którego wchodzi 8 potraw, od starterów do deseru.
Tatar z wędzonego pstrąga został podany w ramach Amuse Bouche. Do tego jajko przepiórcze, sól morska i świeże kiełki. Oczywiście jest to bardzo małe danie, ale bardzo przyjemne dla podniebienia.


Zapowiedzią prawdziwej uczty były małże św. Jakuba, podane z puree z selera, rzodkiewką i sosem kolendrowym. Bardzo wyraziste w smaku, nie były nawet mdłe jak często mieliśmy okazję spotykać w innych miejscach. Małże zapijaliśmy świeżym w smaku Muller-Thurgau, Bolognani, Trentino, Italy, 2011.


Zmiana kierunku nastąpiła gdy na talerzu pojawił się tatar wołowy z ogórkiem małosolnym oraz czerwoną cebulą. Bardzo świeże, posiekane w jedną zwartą masę mięso nabrało jeszcze bardziej szlachetnego charakteru dzięki angielskiemu sosowi worcester. Od tej wizyty ten tatar dzierży palmę pierwszeństwa jako najlepszy tatar, co najmniej w mieście. Bardzo ciekawą propozycją był dobór trunku do tej potrawy, bo w postaci szampana N.V. Fleury, Blanc de Noir, Brut, Cote des Bar. Jest to trunek tzw. biodynamiczny, czyli powstały z gron, które są niemalże dziko rosnące, bez ingerencji człowieka w tym trakcie.


Trochę słabiej zaprezentowało się consomme z pomidorów malinowych z dodatkiem czarnej soczewicy i bazylii. Bardzo niewyraźny smak tej letniej zupy stał się wręcz niewyczuwalny po wcześniejszych potrawach. Oczywiście funkcją consomme w tym menu jest przejście do cięższych i bardziej zdecydowanych smaków. Do tej zupy podane zostało, równie mało wyraźne, różowe wino Bambino Nero Castel del Monte, Pungirosa, Rivera. Amber Room chce przełamać stereotyp niepodawania win do zup, co uważamy za bardzo dobry pomysł.


Następną potrawę stanowił filet z okonia, z kopytkami bazyliowymi, młodą kapustą, żółtymi pomidorkami oraz sosem ziołowym. Ten delikatny opłatek mięsa bardzo dobrze uzupełniał smak wyśmienitych kopytek bazyliowych oraz młodej kapusty. Bardzo aromatyczne mięso, nie drażniące swym zapachem gości przy sąsiednich stołach. Z winem Jules Taylor, Marlbororough, New Zealand, 2011 stanowiło idealną parę.


Bogactwem smaków przestraszyło nas trochę danie składające się z polędwicy wołowej, pora z gorgonzolą, warzywami grillowanymi, rukwi oraz masła czosnkowego. Trochę już było przesadnie, tzn. wołowina na porze mogła stanowić oddzielne danie i nie musiała występować obok grillowanych warzyw. Nadal jednak te dwie potrawy oddzielnie oceniamy jako bardzo dobrze przyrządzone i smaczne. Do wołowiny zostało podane obłędne Angelique de Monobousquet, Saint-Emilion, Grand Cru, France, 2008.


Sernik z mlecznej czekolady z karmelizowanym bananem i tzw. espuma espresso (piana espresso) to wybuch słodyczy na języku, na który nie każdy może być przygotowany. Podany z słodkim winem Lions De Suduiraut stanowi bardzo wyraźne zakończenie tej wspaniałej uczty.


Restaurację Amber Room odwiedziliśmy już kolejny raz. Bardzo chętnie tu wracamy, mając też świadomość, że szefem kuchni jest zawsze osoba bardzo utalentowana w sztuce kulinarnej. Aktualnie dowodzi tu Robert Skubisz, a miejsce to wypuściło takie gwiazdy jak Wojciech Modest Amaro, czy Jacek Grochowina, który od niedawna prowadzi własną Nolitę, przy ulicy Wilczej.
Odnośnie cen to oczywiście jest to restauracja najwyższych poziomów, co ma wpływ na cenę potraw. Menu degustacyjne to koszt 250 zł, i jak za 8 dań, to w sumie nie jest najbardziej przerażająca cena. Natomiast dobór win to kolejna taka kwota i trzeba mieć to na uwadze. My mieliśmy przyjemność skorzystać z zaproszenia managementu za co bardzo dziękujemy.


Link do restauracji: Amber Room












2 komentarze:

  1. Ciężki temat tu podjęto, ale ok

    OdpowiedzUsuń
  2. "Jest to trunek tzw. biodynamiczny, czyli powstały z gron, które są niemalże dziko rosnące, bez ingerencji człowieka w tym trakcie."

    Abstrahując na chwilę od nieszczęśliwej formy, co się zdarza, pozwolę sobie zwrócić uwagę na fakt, że uprawa biodynamiczna wymaga sporej ingerencji człowieka. Ów potrzebny jest do przestrzegania kalendarza biodynamicznego, który z kolei ułożony jest podług astrologii. Bardzo ważne są np. dni siewu i zbioru. Nawiasem mówiąc niektórymi żelaznymi terminami z kalendarza chłopi posługują się od setek lat określając dzień zbioru na podstawie pełni księżyca. Sama metoda bierze pod uwagę również inne czynniki i praktyki, z których wiele pragmatyk uznałby za szarlatanerię (jak np. dynamizowanie oprysku poprzez mieszanie go przez 30' w prawą stronę).

    OdpowiedzUsuń