Cafe Milano

Śniadanie, Warszawa, 22 stycznia 2011, rachunek 2 osoby = 57 zł.

Dzisiejszy wpis dedykowany jest tylko czytelnikom o mocnych nerwach! Opublikujemy dramatyczne zdjęcia potraw z Cafe Milano, dlatego prosimy zabrać dzieci od monitorów :)
W ogóle zaczęło się źle. Sobota, godzina ok. 13, a w centrum Warszawy nie można znaleźć śniadania - bo my właśnie wstaliśmy :) Cafe Pineska na Wilczej zamknięta, chociaż dumnie głoszą, że w niedziele są otwarci od 12:( Batida przy Placu Konstytucji daje kucharzom wolne soboty więc serwują tylko ciastka :( Byliśmy mega głodni i nie mieliśmy sił na dalsze poszukiwania więc idąc po najmniejszej linii oporu wstąpiliśmy do Cafe Milano przy ul. Koszykowej 34/50. No i możecie być nam wdzięczni, ponieważ dzięki naszemu poświęceniu wy to miejsce możecie omijać z daleka :)

A zaczęło się nie najgorzej, bo na naszą prośbę zgodzono się na przygotowanie potraw z menu śniadaniowego. Do herbaty śliwkowo melonowej i świeżego soku z pomarańczy zamówiliśmy bruschettę z szynką parmeńską:




oraz śniadanie angielskie czyli frankfurterki, dwa jajka sadzone, tost, dżem, miód, z tym że dżemu i miodu nie dostaliśmy :)


Dobrze, miejmy to za sobą. Jak sami widzicie nie prezentuje to się najlepiej. Jedyną zaletą bruschetty był jej rozmiar. Ale dalej z rozmiarem było już tylko źle. Chodzi o szynkę. Nie dość, że twarda i mało smaczna to jej grubość była wielkości małego palca u dłoni. Okropne i nie do przeżucia. Nigdy tego nie zamawiajcie! Śniadanie angielskie oczywiście dało się zjeść, bo to żadna filozofia je przyrządzić, ale frankfurterki powinny być bardziej kruche. Nawet w Warsie robią to lepiej :) Wczoraj znajomi zapytali, które miejsce opisaliśmy najgorzej. Agatka, Marcin, teraz już wiecie :)

Link do www: http//www.cafemilano.com.pl

2 komentarze:

  1. Było pójść do Charlotte na pyszne kanapki z naprawdę pysznego świeżego pieczywa.

    OdpowiedzUsuń
  2. hehe, wtedy jeszcze nie było Charlotte, jeżeli dobrze pamiętamy :)

    OdpowiedzUsuń