Warszawa, wtorek 11 stycznia 2011, rachunek dwie osoby = 114 zł.
O Cotlet'cie wspominaliśmy przy okazji wizyty w Bacio, gdzie pierwotnie chcieliśmy właśnie zaliczyć Cotlet'a, ale niestety był zamknięty. Ponowna okazja trafiła się teraz :)
Cotlet Club znajduje się na ulicy Pięknej 56, a zostało nam polecone przez naszego rodzinnego stomatologa Adrianka, który często tam się stołuje i twierdzi, że jeszcze się nie zatruł ;) Wnętrze jest raczej średnie, bo ponure. Króluje czerwony skaj zanurzony w ciemnych barwach wnętrza.
Zamawiamy dwie pyszne herbaty z limonką i świeżym imbirem, które od tej pory wprowadzamy do domowego menu :) Potem, na przystawkę, tatar z łososia:
Jest on bardzo dobrze skomponowany z chrzanem, kaparami, świeżym ogórkiem i cebulką. Szczególna rolę w tej potrawie odegrał ogórek, który dodawał daniu świeżości i lekkości. Każdy ze składników był podany osobno, co oznacza, że można je było dozować wedle indywidualnych upodobań. Polecamy osobom, które oczywiście nie dostają drgawek na myśl o surowej rybie :)
Po pysznej przystawce dokonaliśmy pewnych zmian w karcie, czyli polędwiczki wieprzowe w sosie musztardowo-miodowym z gnocchi, udoskonaliliśmy zamieniając wieprzowinę na kotleciki cielęce. Plus dla obsługi za zgodę na tę modyfikację :)
Cielęcina była krucha, sos musztardowo-miodowy smaczny, z delikatnym posmakiem pieczonego mięsa oraz ciekawym kontrastem smaku miodu i musztardy. Gnocchi miękkie, rozpływające się w ustach, nieprzyklejające się do podniebienia. Nie jest to może bardzo wyszukane dane, ale jeżeli mamy ochotę na domowy obiad to akurat :)
Jednocześnie dostaliśmy gulasz wołowy z chorizo i plackami ziemniaczanymi:
Czyli zestawienie wołowiny z hiszpańską kiełbasą wieprzową :) Chorizo najczęściej jadaliśmy występujące samodzielnie jako przekąska, ewentualnie z różnego rodzaju warzywami. Jednak to zestawienie również jest bardzo akceptowalne i dosyć przyjemne dla języka :) Najsłabszym elementem w tym wydaniu są nasze placki ziemniaczane. Nie dlatego, że niewłaściwie przygotowane, ale po prostu porcja jest zbyt obfita i jeszcze ani razu nie udało nam się pokonać wszystkich placków w tym daniu. Po połowie porcji zadanie staje się męczące, szczególnie jeżeli zaczęliśmy od przystawki :)
Cotlet Club to restauracja gdzie wpadniecie na dobry, tani lunch, obiadokolację, a i na piwko ze znajomymi. Do kuchni nie mamy żadnych zastrzeżeń, za to wnętrze wolelibyśmy bardziej rozświetlone :)
Link do www: http://www.cotletclub.com/
każdy lubi coś innego.jest mnóstwo ludzi którym wystrój się podoba
OdpowiedzUsuńNo, a nam się nie podoba :)
OdpowiedzUsuńInformujemy, że w miejsce Cotlet Clubu powstała nowa restauracja. Wkrótce relacja tekże z niej.
OdpowiedzUsuń